Iljin Iwan Aleksandrowicz (28.03.[9.04].1883—21.12.1954),
Rosyjski religijny filozof, prawoznawca, publicysta.
W filozofii Hegla widział systemowy wykład religijnego doświadczenia panteizmu („Filozofia Hegla jako nauka o konkretności Boga i człowieka”, 1918).
Aktywny przeciwnik bolszewizmu, ideolog ruchu monarchicznego „białych”. W roku 1922 deportowany z Rosji. Profesor Rosyjskiego naukowego instytutu w Berlinie (od roku 1923) i wydawca czasopisma „Russkij kołokoł” (1927-30) [„Rosyjski dzwon”]. W roku 1934 zwolniony za stanowiska przez nazistów, od roku 1938 – w Szwajcarii.
Autor kilkuset artykułów i ponad 30 książek, m.in. „O przeciwstawianiu się złu siłą” (1925), „Droga duchowego odrodzenia” (1935, 1962), „Podstawy walki o narodową Rosję” (1938), „Aksjomaty doświadczenia religijnego” (t. 1-2, 1953), „Nasze zadania” (t. 1-2, 1956).

wtorek, 18 lutego 2014

NAJWAŻNIEJSZE

"Wpatrując się w życie - Księga rozmyślań"
"Я вглядываюсь в жизнь - Книга раздумий" 
http://ruskolokol.narod.ru/biblio/iljin/kniga_razdumij.html

68. NAJWAŻNIEJSZE - ГЛАВНОЕ

     Kiedyś dawno temu żył sobie dziwak –zgubił  on „najważniejsze”. Był bardzo bogaty i posiadał wszystko, co tylko człowiek może sobie wymarzyć; tym nie mniej nie posiadał czegoś takiego, czego nawet nie umiał nazwać. Tak wiele mógł, prawie wszystko było mu wolno; ale nie znał czegoś takiego, do czego można dążyć, i dlatego życie wydawało mu się bezsensownym i martwym. Nic go nie cieszyło i z czasem jego bogactwo stało się brzemieniem nie do uniesienia. Wówczas poszedł on do staruszki, która pielęgnowała swoja odwieczną mądrość w pieczarze drzemiącej ognistej góry i opowiedział jej o swojej biedzie. „Udaj się w wielki świat, - powiedziała mu staruszka, -  szukaj tego, co zaginęło; twoje nieszczęście jest wielkie – brakuje ci „najważniejszego”; i dokąd go nie znajdziesz, życie będzie dla ciebie utrapieniem i męczarnią”. I nieszczęśnik udał się na poszukiwanie.

Ta bajka przychodzi mi zawsze na myśl, kiedy zastanawiam się nad współczesnym światem i jego kryzysem duchowym.
Jakże bogata jest ludzkość dobrami niższego rzędu i będzie stawała się coraz bogatsza. Przestrzeń powietrzna będzie zdobyta, odległości pokonane, tajemnicze właściwości materii będą odkryte i opanowane; osiągnie się niemożliwe, usłyszy niesłyszalne. Coraz to nowe i nowe narzędzia, środki i możliwości będą dane człowiekowi do dyspozycji. Ale czy nie zabraknie najważniejszego?

„Jak” ziemskiego życia rozwija się nieprzerwanie, z powodzeniem i skutecznie. Ale „po co” ziemskiego życia niezauważalnie zagubiło się. Tak, niezauważalnie: było tylko kilka stuleci duchowego roztargnienia. To tak, jak by człowiek, który cierpi na roztargnienie, grał w szachy i wypracował dla siebie dalekowzroczny, złożony plan, realizacja którego w połowie została wykonana i nagle... on zapomina swój plan. „Pięknie! Ale dlaczego ja to wszystko robiłem? Czego, właściwie, chciałem?!”

U większości współczesnych to pytanie nawet nie dochodzi do świadomości. Oni niczego nie wiedzą o „po co?” życia, jak nie zauważają i tego, że są w nieświadomości. Oni nie mają żadnej odpowiedzi i nie zauważają potrzeby tej odpowiedzi. Zagubione, być może, było by znalezione, ale do tego należy najpierw zauważyć jego brak; przecież tylko wtedy nieszczęście można usunąć, tylko wtedy poszukiwania są możliwe.

Warto przypomnieć o osiągnięciach nauk przyrodniczych i technicznych ostatniego stulecia: para wodna, elektryczność, dynamit, kultury bakterii, gaz, żelbeton, samolot, radio; wkrótce, możliwe,  rozszczepienie atomu i kto wie, co jeszcze. Samo w sobie – to nawet więcej niż wystarczająco, aby móc stworzyć coś wielkiego. Wejście na takie drogi zakłada jednakowoż wszechogarniającą uskrzydloną, dalekowzroczną, ukierunkowaną świadomość i ogromną duchową, wychowującą siłę sztuki. Życie bez sensu staje się teraz bardziej niebezpiecznym, niż było to kiedykolwiek. Możliwości budowania mogą stać się narzędziami powszechnego zniszczenia. Przecież same z siebie nie są one ani „dobre” ani „złe”; one są tylko potężną, nieokreśloną możliwością, skondensowaną potencją – podobnie jak podpisane in blanco pełnomocnictwo; albo rozpatrywany z punktu widzenia zagrożenia – drzemiący wulkan, nieprzewidywalny i nieposkromiony we wszystkim.

Współczesna ludzkość powinna chociażby trafnie, intuicyjnie czuć „dokąd” ona kroczy, „po co” dane jej są te możliwości, „jak” należy użyć, zastosować to wszystko, aby droga tworzenia nie przeobraziła się w drogę ruin. Ona powinna także wiedzieć, że tylko duchowo ukorzeniony, szlachetnie pragnący, zdyscyplinowany człowiek jest w stanie nie nadużywać tej skondensowanej potencji. Czy pozwala się dziecku bawić zapałkami? Czy nie jest to igranie z losem, jeśli uczeń czarownika wywołuje duchy, o których nie wie, jak się przed nimi uchronić? Co będzie, jeśli grupka moralnie rozpasanych  i pozbawionych duchowych korzeni „zdobywców świata” zacznie „bawić się” narzędziami współczesnej chemii, techniki i nauki o bakteriach?

Nieszczęście współczesnego człowieka jest ogromne: brakuje mu najważniejszego – sensu życia. On powinien wyjść na poszukiwanie i dokąd nie znajdzie najważniejszego, to nieszczęścia i niebezpieczeństwa będą czyhać na niego coraz częściej... To znaczy, dokąd nie wróci on do objawienia Chrystusa i nie zacznie znów go wyznawać.
                                                                                                              Tekst oryginału w języku rosyjskim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz