"DROGA DO OCZYWISTOŚCI" (1957)
Сz.1, rozdział 5
RATUNEK W SCALENIU (2)
Byłoby wielkim błędem tłumaczyć to wieczne niezadowolenie jako znak bardziej subtelnego i szlachetnego wnętrza, które nie może zadowolić się banalnymi życiowymi drogami i zwykłymi „ziemskimi” przyjemnościami. Wewnętrzne rozdarcie, rozszczepienie duszy, brak duchowej harmonii wcale nie jest jakimś „najwyższym osiągnięciem”, które należy tylko podziwiać i naśladować; przeciwnie, jest to choroba ducha, którą należy przezwyciężyć i wyleczyć. Chociaż psychologicznie nie trudno zrozumieć, że taki rozszczepiony i w istocie duchowo chory człowiek lubi przedstawiać się i wyobrażać jako „nadczłowiek”...
Nam wcale nie imponuje, gdy bohaterowie Byrona występują z takim poczuciem własnej niezależności, jak gdyby ich melancholia i hipochondria przemieniała ich w jakichś „półbogów”. Bezsensownym byłoby podziwiać Fausta jako nadczłowieka tylko dlatego, że Goethe powiadamia o żyjących w nim dwóch duszach („Dwie dusze we mnie żyją w wiecznym sporze, Jedna od drugiej oderwać się kusi.”),
i dlatego, że Faust decyduje oddać się diabłu, który obiecuje obsypać go ziemskimi rozkoszami.
Ludzie osiemnastego i dziewiętnastego wieku mieli męstwo zdać sobie sprawę i głośno wysłowić wewnętrzne duchowe rozdarcie, które odziedziczyli.
Nam wcale nie imponuje, gdy bohaterowie Byrona występują z takim poczuciem własnej niezależności, jak gdyby ich melancholia i hipochondria przemieniała ich w jakichś „półbogów”. Bezsensownym byłoby podziwiać Fausta jako nadczłowieka tylko dlatego, że Goethe powiadamia o żyjących w nim dwóch duszach („Dwie dusze we mnie żyją w wiecznym sporze, Jedna od drugiej oderwać się kusi.”),
i dlatego, że Faust decyduje oddać się diabłu, który obiecuje obsypać go ziemskimi rozkoszami.
Ludzie osiemnastego i dziewiętnastego wieku mieli męstwo zdać sobie sprawę i głośno wysłowić wewnętrzne duchowe rozdarcie, które odziedziczyli.